Miejski ogrodnik, Witold Szwedkowski z Miejskiej Partyzantki Ogrodniczej: Britta Riley – ogród na parapecie

SzwedkowskiNAPROMKiedy słyszymy o uprawach okiennych, większości z nas staje przed oczami parapet, jako miejsce trzymania roślin ozdobnych w domu. No, jeżeli w ogóle skojarzymy to z uprawą. Dziesięć lat temu pewna młoda dama z Nowego Jorku wyniosła swoje skojarzenie na wyższy poziom. I to dosłownie! Za pomocą sznureczków i lekkich doniczek wykonanych z plastikowych butelek po napojach, przeniosła uprawiane na parapecie rośliny na płaszczyznę okna.

Zaczęły tym samym zajmować nie płaszczyznę poziomą, a pionową. Britta Riley (tak się ta młoda dama nazywała) poszła o krok dalej – mało użyteczne rośliny wyłącznie ozdobne, zastąpiła ciekawymi roślinami jadalnymi. Na dodatek te różnokolorowe sałaty i zioła rosły z powodzeniem w wodzie zasilanej płynnym humusem. Przedsięwzięcie wykorzystujące płaszczyznę okiennej szyby, produkujące na naturalnych substratach jadalne rośliny w zasięgu ręki, okazało się rewelacją. Ekonomiczne i ekologiczne i rozwiązanie zaczęło znajdować naśladowców. Pierwsi przyłączyli się śmiałkowie z Manhattanu, później mieszkańcy innych stanów, z czasem społeczność stała się międzynarodowym think tankiem. Uprawa hydroponiczna w warunkach domowych natchnęła ludzi do ulepszania nowojorskiego prototypu. Dzięki Internetowi i witrynie rndiy. org coraz nowsze wersje i rozwiązania pobudzały wyobraźnię i przedsiębiorczość kolejnych „okiennych ogrodników". Nieśmiała próba Britty Riley zakończyła się skonstruowaniem niezbyt udanego prototypu i to nawet zdaniem jej samej. Pokazała też jednak, że warto próbować. Bo siła połączonych starań, potrafi przenosić góry. I rośliny...

 

wfo