Witold Szwedkowski z Miejskiej Partyzantki Ogrodniczej (nr 13): Piet Oudolf – piękno przemijania

SzwedkowskiNAPROMW naszej strefie klimatycznej nie mamy tylko czterech pór roku. Mamy jeszcze dwie pory uzupełniające. Jedną znamy z lekcji języka polskiego – jest nią przedwiośnie. Druga prawie nigdy nie pojawia się nawet w rozmowach o pogodzie. Przynależy bardziej do języka przyrodników i klimatologów. Reszta ludzi woli nawet nie wypowiadać jej nazwy – to przedzimie. Ale natury się nie da oszukać. Choćbyśmy zaklinali rzeczywistość, i tak po złotej polskiej jesieni, a przed magiczną Gwiazdką i radosnym Nowym Rokiem, będziemy mieli szarugę, deszcz, deszcz ze śniegiem i śnieg zamieniający się w błoto. I to właściwie tyle listopadowo-grudniowych atrakcji.

Zdaniem przyrodników, przedzimie jest najnudniejszą porą roku, a zdaniem zwykłych ludzi, najbrzydszą. Ale tak jak brzydka geoda skrywa szlachetny kamień, tak w przedzimiu znaleźć możemy piękno. Pomaga nam w tym obcowanie z roślinami. Wiechy uschniętych traw, łodygi przekwitłych bylin, fantastycznie poskręcane liście niezebranych ziół, odkrył dla swojej sztuki Piet Oudolf. Ten doświadczony holenderski ogrodnik, śmiało wprowadza do centrów miast rośliny, które kojarzą się raczej z sielskim krajobrazem wiejskich nieużytków i opuszczonych ogrodów. W tym stylu urządził dwa ogrody w Nowym Jorku – Battery Park i High Line. Ten ostatni to słynna rewitalizacja wyłączonej z użytku kolejowej estakady w sercu Manhattanu. Dzięki zasadzeniu na niej dzikich traw i bylin z regionu północno-wschodnich stanów USA, stała się wiszącym ogrodem i oazą naturalności w sercu miasta-molocha.

Piet Oudolf, jak dyktator mody, rozpala wyobraźnię miejskich decydentów. Otwiera na nowe trendy, pokazuje, że nawet uschnięte, zamarłe byliny wprowadzają piękno „na betony". Bo gdy z drzew opadły już złote i miedziane liście, a zieleń trawników przypomina bardziej kolor pruskich mundurów, w miejsce koloru wchodzi kształt. Na przekwitłych baldachach lśnią brylantem kropelki deszczu, szadź zmiękcza suche liście swoim chłodnym aksamitem, płatki śniegu otulają kruszejące łodygi. Ogród, rabatka, czy utrzymany w dzikości trawnik, żyją nawet wtedy, gdy stoi już na nich tylko suche wspomnienia lata. To kluczowe założenie filozofii pracy Oudolfa – o każdej porze roku czerpać pełną radość ze zmienności przyrody. Nietrudno odnieść to do naszego życia. Nawet nie będąc ogrodnikiem możemy zadać sobie pytanie; czy pospieszne usuwanie śladów przemijania ma sens? Może lepszą drogą jest akceptacja tego, co nieuchronne, również tego, co stare i przekwitłe. Przyglądając się swoim dzieciom i wnukom, wspominając opowieści rodziców i dziadków, odkrywamy że każdy wiek ma swoją wartość. Bez doświadczenia przemijania, nie doświadczymy radości nadejścia tego, co nowe.

wfo